środa, 21 listopada 2012

Co u mnie? - pfff.. fajny żart

Tak więc dziś byłam u lekarza. Powiedział (w sumie to powiedziała) że jestem mocno przeziębiona, kazała do końca tygodnia zostać w domu (ale i tak musiałam wyjśc z psem, bo moja mama jest na szkoleniu i wraca po 2o ).Prypisał mi syrop który jest bleee..
  PRÓBOWAŁAM (próbowałam, a nie zrobilam) zrobić sobie obiad. Szczerze się przyznam że po raz pierwszy w życiu obierałam i gotowałam ziemniaku,po czy stwierdziłam że NIGDY WIĘCEJ tego nie zrobię! Łatwiej już obierać kamienie. No więc z pozostałości ziemniaków po przejściu tragicznego obierania wylądowały w wodzie i sie gotowały. Nie dogotowały. Mięso robiłam pomysł na w woreczku i no cóż.. Sos się zważył woreczek prawie że spalił się a mięso było wpół surowe. Pff.. wolę piec babeczki..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję i zapraszam do obserwowania, z góry mówię że się zrewanżuję ♥♥♥